piątek, 6 stycznia 2017

Planowanie i organizacja czasu - The Happy Planner vs. Bullet Journal cz1.

Dzisiaj będzie trochę o planowaniu i organizacji czasu, co bez wątpliwości wpisuje się w codzienność każdej mamy.

 Jestem wzrokowcem i lepiej zapamiętuję rzeczy, które zobaczę "naocznie", dlatego zawsze zapisuję ważne informacje. Przez co w moim życiu pełno wszelakich notesów, karteczek, kalendarzy. Już od podstawówki uwielbiałam rożnego rodzaju plannery i kalendarze. Pewnie część z Was pamięta kalendarze szkolne np. "super dziewczyny", "super nastolatki". Przyznam się, że w latach szkolnych były zapisywane m.in. zadaniami domowymi :p ale i innymi interesującymi faktami.

Oczywiście są kalendarze w formie aplikacji na smartfona i komputer. Był czas, że korzystałam z aplikacji jednak zawsze był to dodatek do fizycznego, papierowego kalendarza. dużo szybciej chwycić długopis, ołówek i coś zapisać niż otwierać aplikację, zapisać, dodać. Przeważnie uzupełniałam aplikację po czasie np. wieczorem co chyba ogólnie mija się z celem.

Przez lata nie znalazłam kalendarza/plannera idealnego, każdy miał jakieś "ale". Albo za dużo miejsca, albo za mało, brak miejsca na inne notatki, miejsce na adresy (którego nie wykorzystywałam). Mogłabym tak wymieniać jeszcze długo.

Do czasu aż odkryłam The Happy Planner 💖💖 Me and my Big Ideas (MAMBI) oraz poznałam metodę Bullet Journal.



Chcę Wam przedstawić obie moje metody planowania 😍

THE HAPPY PLANNER

Jest to pierwszy na świecie gotowy kalendarz, w którym się zakochałam, dosłownie.
Odkryłam go przypadkiem na Instagramie. Zaczęłam czytać, szukać informacji i zdjęć, filmików. Po obejrzenia "piermiliarda" zdjęć zapragnęłam go mieć. Co wcale nie było takie łatwe. W Polsce jeszcze fizycznie ich nie było, chyba po około 2 miesiącach jedna firma została ich głównym dystrybutorem. Jednakże że mieszkałam już w De, postanowiłam poszukać go tu na miejscu. Znalazłam dwa sklepy internetowe, które posiadają asortyment Create365 (bo to nie tylko planner, ale i cała masa dodatkó tj. naklejki, washi tapes, stemple, itd.)

Niestety trzeba przyznać, plannery te są drogie. Jednak porównując je do polskich spersonalizowanych plannerów wypadają cenowo bardzo podobnie. A HP jest aż na 18 miesięcy. Udało mi się także zakupić go w "przedsprzedażowej" ofercie, więc tym bardziej myślę, że się opłacało.

Co jest wyjątkowego w Happy Plannerze
  • jest na 18 miesięcy
  • posiada unikatowy system dyskowy, który umożliwia w prosty sposób wyjmowanie stron kalendarza (można dzięki temu dokładać swoje strony)
  • układ - to on tak naprawdę zadecydował, że chcę go mieć. Każdy miesiąc składa się dużego widoku całego miesiąca oraz wyraźnych tygodniówek. W zależności od długości miesiąca są 4 lub 5 tygodniówek. Tygodniówki mają układ pionowy, który w moim odczuciu jest wyjątkowo wygodny w korzystaniu. Z kolei dni podzielone są na 3 części (odpowiadające rankowi, popołudniowi oraz wieczorowi - w niektórych wersjach HP są nawet takie nagłówki nad owymi sekcjami). 
  • jest piękny 😍 każdy miesiąc oddzielony jest przekładką z pięknym motywem bądź hasłem. Oczywiście można każdy dzień na swój sposób ozdabiać, np na wzór Amerykanek. Jednak dla mnie sam w sobie jest śliczny. 
  • w internecie można znaleźć mnóstwo osób, które zajmują się tworzeniem różnorakich dodatków do Happy Plannera - dodatkowych okładek, przekładek, własnych wkładów itp.
Jednak po półrocznym używaniu widzę również jego wady
  • rozmiar, niestety jest on dosyć duży, przez co niewygodny by go nosić codziennie. Format jest chyba nieco większy niż b5. W Stanach określany jest jako "personal size".
  • wkład na 18 miesięcy sprawia, że jest wyjątkowo ciężki. Jednak z tym akurat w łatwy sposób idzie sobie poradzić, wyjmując tyle miesięcy ile chcemy. Ja sobie zostawiam wkład na najbliższe 6 miesięcy, resztę chowam w bezpiecznym miejscu. 
  • bardzo zależało mi na stronach poświęconych domowemu budżetowi. Nawet zamówiłam dodatkowy dedykowany wkład. Niestety bardzo mnie rozczarował, nie spełnił moich oczekiwań. 
  • dzięki dyskom oczywiście możemy drukować własne strony i bez problemu dodawać je do plannera. I tutaj pojawia sie kolejny minus. A mianowicie przez niestandardowy format kalendarza każdą kartkę trzeba przyciąć - co nie jest łatwe bez gilotyny. 
  • ponadto albo trzeba się zaopatrzyć w specjalny dziurkacz dedykowany rozstawowi dysków, lub trzeba dziurkować ręcznie. 



1 komentarz:

  1. Ja jestem bardzo zadowolona, nie widzę żadnych wad oprócz ceny i wiem, że żaden już mi się tak nie spodoba :)

    OdpowiedzUsuń