Tym razem wyjątkowo nasz "miesiąc w zdjęciach" podzieliłam na dwie części. Pierwsza część to zdjęcia z naszych wypraw rowerowych.
piątek, 30 września 2016
środa, 28 września 2016
wrześniowe zakupy :)
Kolejne podsumowanie Naszych zakupów :)
W tym miesiącu podobnie jak ostatnio nie było ich zbyt wielu. Przyznam się, że w tym miesiącu mama kupiła sobie więcej niż dziecku wyjątkowo :P
W tym miesiącu podobnie jak ostatnio nie było ich zbyt wielu. Przyznam się, że w tym miesiącu mama kupiła sobie więcej niż dziecku wyjątkowo :P
Pierwszym zakupem są rewelacyjne desert shoes w kolorze taupe. Są zamszowe, bardzo miękkie z elastyczną podeszwą. A zostały kupione w markecie. Szczerze jakbym wiedziała jaki Młody będzie nosił rozmiar wiosną, wzięłabym jeszcze jedną parę. A tak pozostaje nadzieja, że na wiosnę trafimy na równie ciekawy model :)
Kolejny zakup to koszulki z długim rękawem. Tych nigdy za wiele, a niestety z zeszłoroczne stają się powoli przymałe. Kolekcja Lupilu z Lidla. Szczerze nie wiem kiedy pojawiła się w sprzedaży, gdyż mi udało się je zakupić już przecenione. Mam wrażenie, że tutaj w DE Lidl dużo szybciej przecenia resztki kolekcji. Muszę stwierdzić, że koszulki są ciekawe. Przeważnie do jednej wzorzystej koszulki druga była gładka, a tutaj miłe zaskoczenie na każdej sztuce jakiś wzór czy nadruk. Oczywiście uszyte są z bardzo przyjemnej bawełny. Powoli wychodzimy już z rozmiarówki baby :)
środa, 21 września 2016
niemieckie "smaczki" #4 - rancza
niedziela, 18 września 2016
wtorek, 13 września 2016
niemieckie smaczki #3 -coś dla miłośników zup
Miłośnicy zup z pewnością mieszkając w Niemczech nie będą mieli łatwo.
My chociaż zup nie jadamy bardzo często, to jednak raz czy dwa razy w tygodniu lubimy zjeść dobrą, ciepłą zupę. W szczególności uwielbia je Synuś :)
Od czego by zacząć, no to po kolei:
1) Niemcy praktycznie nie używają korzenia pietruszki. Dlatego dosyć ciężko go kupić.
Jeśli w sklepie natrafimy na białe warzywo, uwaga trzeba być czujnym, gdyż prawdopodobnie w 90% będzie to pasternak (który wygląda identycznie).
2) Brak pomysłu na obiad, to może mrożonka warzywna + bulion+ śmietana = szybka zupa.
Niestety nie. Ja nie trafiłam w żadnym ze sklepów na gotową mieszankę warzywną typu: kalafiorowa, jarzynowa, wiosenna, itp.
Do każdej zupy trzeba zaopatrzyć się w świeże warzywa, bądź kupić pojedyncze mrożonki warzyw i samemu komponować zupy.
Trzeba przyznać, że jest sporo kilogramowych mrożonek poszczególnych warzyw, niestety odpowiednie wymieszanie ich trwa już nieco dłużej niż wrzucenie do garnka gotowca :)
Oczywiście można by przygotować sobie wcześniej takie mieszanki, tylko mi akurat się nie chce, bo byłby to jeden rodzaj zupy.
3) Zupy ogórkowej nie ugotujemy. Z prostego powodu tutaj nie znają kiszonych ogórków. Można sobie zaradzić samemu kisząc ogórki. Pod warunkiem, że trafi się na dobre jakościowo ogórki gruntowe oraz na koper i chrzan. Osobiście chyba nie widziałam nigdzie chrzanu.
Ja sobie akurat radzę z ogórkową, przywożąc z Polski gotowe przeciery ogórkowe :)
4) Jakby tego było mało. To bywają dni, że w sklepach wykupione są gotowe "pęczki" włoszczyzny. Tak to niby żadne problem pomyślicie, bo można przecież kupić wszystko na sztuki. Otóż tutaj większość warzyw jest pakowana. Marchewka jest w opakowaniach 1 kg lub 2 kg. Do tego kupienie selera bywa problemem. Tak więc, czasami żeby chcieć ugotować zupę musielibyśmy kupić od razu kilogram marchewki, całego pora, kilogram cebuli cały seler (jeśli by był), o pietruszce nie wspominając bo i tak jej nie ma :P
Dzielę się z Wami wydawać by się mogło ot taką pierdołą. Która jednak może być upierdliwa dla osób wychowanych na dobrej polskiej kuchni, gdzie w niektórych domach zupa to podstawa obiadu :)
My chociaż zup nie jadamy bardzo często, to jednak raz czy dwa razy w tygodniu lubimy zjeść dobrą, ciepłą zupę. W szczególności uwielbia je Synuś :)
Od czego by zacząć, no to po kolei:
1) Niemcy praktycznie nie używają korzenia pietruszki. Dlatego dosyć ciężko go kupić.
Jeśli w sklepie natrafimy na białe warzywo, uwaga trzeba być czujnym, gdyż prawdopodobnie w 90% będzie to pasternak (który wygląda identycznie).
2) Brak pomysłu na obiad, to może mrożonka warzywna + bulion+ śmietana = szybka zupa.
Niestety nie. Ja nie trafiłam w żadnym ze sklepów na gotową mieszankę warzywną typu: kalafiorowa, jarzynowa, wiosenna, itp.
Do każdej zupy trzeba zaopatrzyć się w świeże warzywa, bądź kupić pojedyncze mrożonki warzyw i samemu komponować zupy.
Trzeba przyznać, że jest sporo kilogramowych mrożonek poszczególnych warzyw, niestety odpowiednie wymieszanie ich trwa już nieco dłużej niż wrzucenie do garnka gotowca :)
Oczywiście można by przygotować sobie wcześniej takie mieszanki, tylko mi akurat się nie chce, bo byłby to jeden rodzaj zupy.
3) Zupy ogórkowej nie ugotujemy. Z prostego powodu tutaj nie znają kiszonych ogórków. Można sobie zaradzić samemu kisząc ogórki. Pod warunkiem, że trafi się na dobre jakościowo ogórki gruntowe oraz na koper i chrzan. Osobiście chyba nie widziałam nigdzie chrzanu.
Ja sobie akurat radzę z ogórkową, przywożąc z Polski gotowe przeciery ogórkowe :)
4) Jakby tego było mało. To bywają dni, że w sklepach wykupione są gotowe "pęczki" włoszczyzny. Tak to niby żadne problem pomyślicie, bo można przecież kupić wszystko na sztuki. Otóż tutaj większość warzyw jest pakowana. Marchewka jest w opakowaniach 1 kg lub 2 kg. Do tego kupienie selera bywa problemem. Tak więc, czasami żeby chcieć ugotować zupę musielibyśmy kupić od razu kilogram marchewki, całego pora, kilogram cebuli cały seler (jeśli by był), o pietruszce nie wspominając bo i tak jej nie ma :P
Dzielę się z Wami wydawać by się mogło ot taką pierdołą. Która jednak może być upierdliwa dla osób wychowanych na dobrej polskiej kuchni, gdzie w niektórych domach zupa to podstawa obiadu :)
środa, 7 września 2016
najbardziej zaczytana książka :P
Dzisiaj będzie taka bardziej ciekawostka :)
Chcę Wam pokazać najbardziej "zaczytaną" książkę u nas w domu.
Chcę Wam pokazać najbardziej "zaczytaną" książkę u nas w domu.
niedziela, 4 września 2016
"Rok w lesie"
Kolejną książką, którą przywieźliśmy z urlopu jest słynny "Rok w lesie" Emilii Dziubak.
Jesto książka twardo stronnicowa, składająca się z dwunastu rozkładówek, z kolejnymi miesiącami roku. Każdy miesiąc to ten sam kadr, pewnego wycinku lasu. Jednak z miesiąca na miesiąc, zmieniają się na nim postacie, bądź też postacie zmieniają miejsce ze względu na sytuację, zmieniają się pory roku, pogoda.
Jest to książka obrazkowa. Jej układ ma na celu zapoznać dziecko ze zwyczajami zwierząt, w poszczegołnych porach roku. Ma pobudzać wyobraźnię, spostrzegawczość, logiczne myślenie. Stwarza okazję do opowiadania zarówno rodzicom dziecku, ale także i dzieciom.
Jesto książka twardo stronnicowa, składająca się z dwunastu rozkładówek, z kolejnymi miesiącami roku. Każdy miesiąc to ten sam kadr, pewnego wycinku lasu. Jednak z miesiąca na miesiąc, zmieniają się na nim postacie, bądź też postacie zmieniają miejsce ze względu na sytuację, zmieniają się pory roku, pogoda.
Jest to książka obrazkowa. Jej układ ma na celu zapoznać dziecko ze zwyczajami zwierząt, w poszczegołnych porach roku. Ma pobudzać wyobraźnię, spostrzegawczość, logiczne myślenie. Stwarza okazję do opowiadania zarówno rodzicom dziecku, ale także i dzieciom.
Subskrybuj:
Posty (Atom)